Rozdział 36.

Rozdział dedykuję @Wercia2405 ♥

Siedzę pod kołdrą i nie mogę za nic zasnąć. Cały czas mam w głowie Thomasa, Diego i słowa, które mi powiedział. Mówił prawdę? Naprawdę się we mnie zakochał? Nie chcę go ranić, ale ja nic do niego nie czuję.
Fakt.
Oszukał mnie i to bardzo, ale mam potrzebę przytulenia się do niego. Nie. Violetta stój. Przecież on mnie oszukiwał... Perfidnie mnie oszukiwał i udawał, że wszystko jest w porządku. Nie mogę mu tak po prostu wybaczyć. Potrzebuję czasu. Nie będę nikomu wspominać o tym co powiedział mi Diego.
Ale bardziej martwi mnie to, że był zdolny do pobicia Thomasa. Co on mu zrobił? Co on mu takiego zrobił? Diego przecież dobrze wie, że nic do niego nie czuję. Chciał się pozbyć rywala? Muszę z nim o tym jak najszybciej porozmawiać.
Wychodzę spod kołdry i sprawdzam godzinę. Jest prawie czwarta nad ranem. Matko, przecież muszę wstać o szóstej trzydzieści. Poprawiam poduszkę i próbuję znaleźć wygodną pozę do spania.

***
- Francesca naprawdę nie wiem gdzie masz klucz! - krzyczę z drugiego końca pokoju do szukającej klucza Fran.
- No przecież miałam go w torbie no! - wymachuje rękami dziewczyna.
Wywracam oczami i wracam do robienia makijażu. Robię dwie w miarę równe kreski eyelinerem, usta maluję na kolor czerwony,  a włosy zostawiam rozpuszczone. Zakładam jeansowy kombinezon z rękawami 3/4. Do tego białe, krótkie conversy. Kombinezon ma krótkie spodenki, więc idę na gołe nogi. Nie wiem jak to wytrzymam,ale mam ochotę na ten strój więc go założę. Chowam do torby potrzebne rzeczy i zakładam kurtkę. 
- Idziesz tak na uczelnię? - Fran wskazuje palcem na moje nogi.
- Tak. - wzruszam ramionami.
Francesca kręci głową i się lekko uśmiecha. Zawiązuję buty, a Fran robi to samo, po czym zakłada na siebie kurtkę. Sprawdzam telefon i wychodzę na korytarz.
- Mamy problem. - odzywa się Fran.
Stoi w pokoju i powoli kieruje się w moją stronę.
- Co?
- Nie mam klucza.
- Świetnie... - mówię pod nosem.
Stoimy chwilę w cichy, kiedy wpadam na pomysł. 
- Chodź. - ciągnę Fran za sobą i idę w stronę tak jakby recepcji. 
Nie wiem jak to nazwać. Jest to miejsce, gdzie siedzi miły pan. Ma wszystkie klucze, sprawdza akademik i tego typu rzeczy. Podchodzę do starszego mężczyzny siedzącego za ladą.
- Dzień dobry. Czy mógłby pan zamknąć nasz pokój? Nie możemy znaleźć kluczy, ponieważ gdzieś się nam zapodziały. - uśmiecham się szeroko.
- Obie panie nie mają klucza? - unosi brew.
Kiwamy tylko głową, a on niechętnie się podnosi.
- Który pokój?
- Szóstka. - odpowiada szybko Fran.
Dziękujemy mu i szybkim krokiem idziemy na uczelnię. Od razu uderza we mnie mróz. Moje nogi po pięciu minutach są jak kostki lodu. Ledwo wchodzę po schodach do budynku, ale cudem udaje mi się przekroczyć próg. Widzę jak wszyscy gapią się na moje gołe nogi. Fakt. Ubrałam się jak idiotka. W środku zimy przyszłam ubrana jak w lato. Stoję przy szafce i nasłuchuję jak Francesca narzeka, że zgubiła klucz. Ja go nie mam od jakiegoś czasu i już się z tym pogodziłam. 
Pierwsze zajęcia mamy z profesorem Stone. Zajęcia mijają dość szybko. Nic nie mamy przygotować, ani przynosić. Po kolejnych zajęciach na korytarzu spotkałam Leóna. Patrzył się na mój strój, a ja to zignorowałam i przeszłam dumna obok niego z wysoko uniesioną głową. 

***
- Ugh! Nie wierzę, że to zrobił! - wrzeszczę do Fran.
Przeglądam się w lusterku i mam ochotę rzucić w nie kamieniem.
- No dobra, ale nie wyżywaj się na mnie. Spokojnie. - uspokaja mnie dziewczyna.
- Wylał na mnie kawę! Jak ja mam być spokojna?! - krzyczę i wymachuję rękami jak opętana.
Kiedy wychodziłam z zajęć, wykładowca mnie nie zauważył kiedy przechodziłam obok i wylał na mnie swoją kawę. Co najlepsze, nie był to taki normalny kubek. Był wysoki i mieścił w sobie dwa razy tyle ile zwyczajny kubek, więc mam na sobie podwójną porcję. 
- Masz, trzymaj. - dziewczyna wyciąga do mnie rękę, w której trzyma ubrania. 
- C-co to jest? - wskazuję na ciuchy w ręce dziewczyny.
- Ubrania. No już, przebieraj się. - instruuje mnie.
- Skąd ty masz moje ubrania? - pytam zdziwiona i zdezorientowana jednocześnie.
- Coś mnie tknęło, że prędzej czy później będziesz chciała to zdjąć. - kiwa głową na mój zniszczony kombinezon. 
Biorę ubrania od Fran i wchodzę do kabiny. Zdejmuję z siebie oblany kawą strój i zakładam białe jeansy oraz czarną bluzkę na długi rękaw. Wychodzę i sprawdzam czy dobrze wyglądam. Dziękuję Fran, bo gdyby nie ona paradowałabym w tym kombinezonie jak głupia po uczelni. Wychodzę z łazienki i rozmawiam chwilę z Fran. Dziewczyna poszła do sali, a ja postanowiłam, że zostawię zniszczony ciuch w szafce. Grzebię w torebce i szukam klucza od szafki. Dochodzę do mojej szafki i wkładam do niej kombinezon. Chcę znaleźć telefon w torbie więc próbuję sobie ulżyć i jakoś pomóc. Opieram kolano w powietrzu o szafki, a na nodze stawiam torbę. Grzebię jakąś chwilę, po czym odnajduję telefon. Zamiast od razu odstawić torebki, to ja musiałam zacząć sprawdzać wiadomości. Nagle torba się przechyliła, a wszystko co w niej było - od razu spotkało się z podłogą. 
- Nie, nie, nie! - karcę się za to, że jestem taką kretynką.
Od razu zaczynam zbierać rzeczy. Kiedy chcę podnieść ostatni zeszyt - niechcący kopię coś małego, ale nie wiem co to takiego. Biorę zeszyt do ręki i podnoszę wzrok. Przede mną stoi León,który przydeptuje coś lekko nogą. Podchodzę do niego już zażenowana i czekam, aż odda mi to co ma pod butem. Chłopak schyla się i podnosi coś bardzo małego. Przygląda się temu, a ja zauważam, że to mój klucz od pokoju.
No tak.
Pewnie wpadł do torby, kiedy rzuciłam go do szafy. Idiotka. Nawet nie wpadłam na pomysł, żeby tam szukać klucza. 
- Co to? - pyta i unosi brew.
- Mój klucz. - odpowiadam oschle i krzyżuję ręce na piersi.
- Od pokoju? Ten, którego szukałem cały dzień? - uśmiecha się lekko
- Tak. - mówię pod nosem i nie patrzę się na chłopaka.
- Czyli, że go schowałaś przede mną?
- Co?! Nie! - wykrzykuję.
- Żebym nie mógł wyjść. - podchodzi bliżej.
- Nawet nie wpadłam na pomysł, że może być w mojej torebce! - unoszę ręce w niewinnym geście.
León natychmiast popycha mnie w stronę szafek i mnie do nich przyciska. Słyszę jak bije mu serce. Czuję jego miętowy oddech. Dzieli nas kilkanaście milimetrów. Patrzę mu prosto w oczy, a strach mam wymalowany na twarzy. 
- Może nie chciałaś żebym wychodził? - szepcze, zbliżając twarz do mojej, a ja od razu go odpycham i się odsuwam.
Zabieram mu z ręki klucz.
- Jesteś kretynem. - rzucam mu podłe spojrzenie i odwracam się, aby odejść.
Przede mną stoi Diego, który patrzy się na mnie i na Leóna z wytrzeszczonymi oczami. 
Teraz albo nigdy.
Dasz radę Violetta.
- Mam pytanie. - mówię głośno do chłopaka, stojącego przede mną.
Diego patrzy mi prosto w oczy i mogę zobaczyć w nich złość. 
- Dlaczego to zrobiłeś? - pytam stanowczo.
- Co zrobiłem? - udaje zdziwionego.
- Nawet sobie nie żartuj. - parskam i patrzę na niego zażenowana.
- O co Ci chodzi?
- O co mi chodzi? Dlaczego go pobiłeś?! - krzyczę chyba najgłośniej jak potrafię.
- Kogo pobiłem? - czy on naprawdę myśli, że zrobi ze mnie po raz kolejny idiotkę?
- Nie udawaj! Wiem, że to ty! - wykrzykuję i nie mogę się opanować.
Diego patrzy się na mnie jak na wariatkę, a całej sytuacji przygląda się León.
- Violetta ja n. - przerywam mu.
- Zrobiłeś to z zemsty?! Co takiego zrobił Ci Thomas?! Co?! - mam łzy w oczach.
- Jaki Thomas? O czym ty...? - ponownie nie pozwalam mu dokończyć. 
- Zobaczyłeś mnie z nim po tym jak Cię odrzuciłam i postanowiłeś się zemścić?! - łzy spływają mi po policzkach, jedna za drugą. 
- Violetta to nie ja! - broni się.
Nie wytrzymuję i momentalnie moja ręka styka się z jego twarzą. Nie mogę się uspokoić. Złość we mnie buzuje. Pierwszy raz kogoś spoliczkowałam. Nie obchodzi mnie teraz czy ktoś to widział, czy będę mieć przez to kłopoty. 
Nie obchodziło mnie to w tamtym momencie.
Chłopak łapie się za twarz i pociera ręką o policzek. Patrzy się na mnie tymi swoimi biednymi oczkami. 
- Nienawidzę Cię. - kręcę głową i próbuję przejść obok niego, ale on zaczyna mnie szarpać i uspokoić.
Zaczynam mu się wyrywać, ale on mnie nadal trzyma. Nie wiem co mam robić.
- Ej,ej, ej. Zostaw ją. - warczy León i podchodzi do nas.
Diego spogląda na chłopaka i momentalnie wypuszcza mnie z uścisku.
- Violetta, zrozum, że to nie ja! - krzyczy.
Wymachuje rękami, kiedy wypada mu coś spod bluzki. Patrzę się na podłogę, a na niej leży mały woreczek z białym proszkiem. Szybko podnoszę woreczek, nim Diego to zrobi. Ścigam się z nim, ale udaje mi się i pierwsza łapię woreczek. Przyglądam się małemu foliowemu woreczkowi i przychodzi mi do głowy tylko jedna myśl.
- Oddaj to. - warczy Diego.
- Co to jest? - unoszę lekko woreczek  i czekam aż Diego się wytłumaczy. 
Nie odpowiada tylko patrzy się na mnie, a potem na woreczek.
- Co to jest?! - wymachuję ręką,w której trzymam to coś.
- Oddaj mi to! - Diego próbuje wyrwać mi to z ręki, ale odskakuję.
Spoglądam jeszcze raz na woreczek, a następnie na chłopaka. Wypuszczam z siebie dźwięk zażenowania i rzucam woreczkiem w Diego. Chłopak od razu to podnosi i chowa do kieszeni spodni. 
Nie patrząc na stojącego obok Leóna - wymijam Diego i idę w stronę sali.Nie wierzę w to. Nie mogę po prostu uwierzyć. Jak on się zachowuje?! Wyznaje mi miłość, w zemście bije Thomasa, wypiera się tego co zrobił, a na koniec znajduję u niego marihuanę. No super! Lepiej być nie mogło. 
Dlaczego mnie to wszystko spotyka? Dlaczego nie mogę żyć tak jak inni? Tylko cały czas coś się dzieje, a ja biorę w tym udział. Jedno wiem na pewno.
Diego jest u mnie skończony.

~ jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz ~

Notka: Spacja mi się zacina i może gdzieś nie być oddzielony wyraz. Z góry przepraszam. ♥

4 komentarze:

  1. Wowow jaki rozdział omg 😲 Sadze mimo wszystko ze to Leon albo ktos jeszcze nieznany pobil Thomasa. Leon jaki hym podniecający. Wowow 😍 Nie wiem czy zalowac ze się jednak nie pocalowali. Dobrze ze chociaż klucz sie odnalazł 😂 Diego cpie bo Viola go odrzucila? Tak podejrzewam ale idk 😂 wow ona to jest porywcza i tak do konca nie wiadomo co ona czuje do Leona. Jestem mega ciekawa jak ten watek sie rozwinie.

    Wow dlugi mi ten komentarz wyszedł 😂
    Jeszcze raz dziękuję za dedykację 💜 to jest bardzo mile 💜 i oczywiście juz czekam na następny 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko cudooo ♥ Diego i marihuana?:/ Kiepsko :o ale rozdział MEGAAAA ♥ León taki bad boy ♥♥ czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze ff ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń