- Violetta to jest Camila. - przedstawia nas sobie.
- Hej, miło Cię poznać. Jestem Violetta. - wyciągam rękę, ale ona momentalnie przyciąga mnie do siebie i przytula.
- Camila, miło mi. - mówi szczęśliwa. Puszcza mnie i patrzy się raz Francescę, raz na mnie.
- No więc... Jaki kierunek wybrałaś? - niezręczną chwilę przerywa Francesca.
- Matematykę. - odpowiadam szybko.
- Naprawdę? No to witaj moja nowa kumpelo z ławki!- stuka mnie łokciem.
- Ty też? - pytam zdziwiona.
- Jasne, Camila tak samo ale ona siedzi z Ludmiłą.
- Ludmiłą?
- Tak, powinna zaraz przyjść. Poznam was, jest naprawdę super osobą. - mówi przekonana.
- Skoro tak uważasz to nie ma przeszkód. - uśmiecham się.
Po 5 minutach do sali wchodzi grupka osób. Kilka dziewczyn i 2 chłopaków. Witają się z Camilą i Francescą. Po chwili dziewczyna przyciąga mnie do siebie i przedstawia mnie wszystkim.
- Słuchajcie, to jest Violetta. Przyjechała tu z...- zatrzymała się. - Skąd przyjechałaś? - pyta, przypominając sobie, że mnie o to nie zapytała wcześniej.
- Z Madrytu. - uśmiecham się.
- Z Madrytu...- kończy. - Jest taką szarą myszką, więc musimy ją rozluźnić. - śmieje się.
- Cześć, jestem Andrés. - podchodzi miły, czarujący chłopak z czarnymi włosami i zabawnym uśmiechu i podaje mi rękę.
- Violetta, miło mi. - witam się.
- Siemka, jestem Federico. - spoglądam na całkiem przystojnego chłopaka z czarnymi włosami, który wydaje mi się pochodzi z Włoch.
-Violetta, skąd przyjechałeś? - pytam
- Mieszkam tu od dwóch lat ale pochodzę z Włoch. - uśmiecha się czarująco.
- Tak myślałam. - szczerzę się.
Chwilę po nim podchodzi dziewczynami z pięknymi blond włosami. Ma niesamowitą figurę. Od razu stwierdzam.
- Hej, jestem Ludmiła. - uśmiecha się.
- Oh, hej. Violetta, miło mi. - podaje rękę.
- Mi również. Jaki kierunek wybrałaś? - pyta się zainteresowana moją osobą.
- Matematykę, tak samo jak my. - wtrąca się Francesca.
- Wy wszyscy też się dostaliście? - pytam zdziwiona.
- Tak. - odpowiadają jednocześnie. - przynajmniej nie będę czuć się samotnie bo już kilka osób poznałam.
Są bardzo mili. Ludmiła ma poczucie humoru i jest bardzo ładna, zresztą jak wszystkie dziewczyny, które tutaj poznałam, a Federico najwyraźniej jest jej chłopakiem, bo cały czas ją obejmuje. Andrés jest pozytywnym człowiekiem, wszystkich rozśmiesza. Francesca jest naprawdę cudowną osobą i ma niesamowity uśmiech. Camila ma super styl i włosy. Tylko ja... Taki szaraczek. Przerywamy rozmowę, gdy do sali wchodzi znana mi twarz.
- Witam wszystkich. Nazywam się Peter Stone. Jestem wykładowcą z dziedziny matematyki. Uczniów z tej klasy proszę za mną. - wychodzi, a my z innymi kierujemy się za nim. Wchodzimy do białej klasy. Okna znajdują się od podłogi do sufitu, więc mamy niesamowite widoki. Jest tutaj chyba 15 ławek dwuosobowych. Tyle naliczyłam przynajmniej. Ja z Francescą siadamy w drugiej ławce w środkowym rzędzie. Camila z Ludmiłą tuż za nami, a Federico i Andrés po naszej lewej czyli przy oknie. Będą mieć super widoki. Jestem szczęśliwa, że już poznałam kilka osób i mam sąsiada w ławce, bo tak to byłoby sztywno na początku. A tu proszę. Los się do mnie uśmiechnął. Profesor Stone powiedział, że możemy zostawiać książki w szafkach i nosić tylko zeszyty. Reszta lekcji mija na rozmawianiu ze sobą i zapoznawaniu się.
~ jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz ~
Fajny rozdział 😊 widac ze się rozkręca 😂 czekam na więcej 😉 😁 tt: @wercia2405
OdpowiedzUsuńSuper, super, super ����
OdpowiedzUsuń