Rozdział 10.

Wchodzę do pokoju i rzucam się na łóżko. No i znowu nie wzięłam numeru Francesci. Dzisiaj nie mieliśmy nic zadane, więc nie przejmuję się lekcjami. Wyjmuję gitarę z szafy i zaczynam coś brzdąkać. Gitara jest biała z czarnym wzorkiem. Nucę sobie piosenkę, którą ostatnio napisałam. Dałam jej tytuł W Moim Świecie. Po 30 minutach skończyłam. Biorę ręcznik i idę do łazienki. Odświeżam się i kładę się na łóżku, myśląc o wstrętnej gębie Mindy. Nudno mi tutaj samej. Jeśli tak ma być przez kilka lat to chyba zwariuję w tym pokoju. Po kilku minutach słyszę pukanie do drzwi. Podchodzę i łapię za klamkę. Gdy otwieram drzwi widzę zapłakaną Fran. Zaciska mnie w żołądku, kiedy widzę ją w takim stanie.
- Co się stało? - pytam przerażona.
- Mogę wejść? - pyta zapłakana, ale nie odpowiada.
- Jasne, oczywiście. Wchodź. - wciągam ją do pokoju. - Co się stało?
- Chodzi o moje mieszkanie. - łka i siada na łóżku, a ja razem z nią.
- Co jest z twoim mieszkaniem?
- Właściwie to już nie moim. - nie rozumiem o co jej chodzi.
- Jak to 'już nie twoim'? - pytam zdziwiona i zdezorientowana.
- Chodzi o to, że ten facet, u którego wynajmowałam, po prostu mnie wyrzucił bo wyburzają budynek. - płacze jeszcze głośniej.
- Nie płacz. Na pewno coś wymyślimy. - przytulam ją i uspokajam.
- Nie mam gdzie mieszkać. Jak ty byś się czuła?
- Pewnie tak samo jak ty. - przyznaję jej racje.
- Co ja mam teraz zrobić? Gdzie mam się podziać?
I wtedy do głowy przyszedł mi najgenialniejszy pomysł na całym świecie.
- Zamieszkaj ze mną! - proponuję.
- Nie, nie, nie. Wykluczone. Nie mogę tego zrobić. To twój pokój a ja nie będę tutaj żadnym niechcianym gościem. - wykręca się.
- Niechcianym gościem?! Dziewczyno! Ja właśnie myślałam, że jak przez trzy lata będę tutaj tak sama jak palec to oszaleję i zaraz zjawiłaś się ty z problemem. To musi być znak. Zamieszkaj ze mną! - błagam ją.
- No nie wiem Violu... A co z opłacaniem pokoju?
- Jest opłacony na trzy lata. Nie martw się! Zamieszkaj ze mną! No proszę Cię! - naciskam na nią.
- Na pewno nie będę żadnym problemem? - pyta zakłopotana.
- Fran! Mam miejsce na drugie łóżko, wstawisz swoją szafę jak trochę meble inaczej poustawiamy i wszystko załatwione! Reszta będzie wspólna! No dalej! Zgódź się! - nalegam.
- Zgoda. - uśmiecha się.
Zaczynam piszczeć i przytulam ją najmocniej jak mogę.
- Ale będzie fajnie! - krzyczę i się szczerzę.
- Tak! Dziękuję. Gdyby nie ty... To nie wiem co bym zrobiła.
- Czekaj. Mam jeden warunek. - przerywam naszą radość i mówię z powagą.
- Jaki? - pyta lekko przestraszona, że pewnie nie będzie w stanie się na to zgodzić.
- Zamieszkasz tutaj jeśli dasz mi numer telefonu moja droga. - mówię stanowczo, ale z uśmiechem.
- Masz to jak w banku. - uśmiecha się i przybijamy żółwika.
Podała mi swój numer, a także numer Camili, Fede, Andrésa i Ludmiły. Po chwili zaczęłyśmy zastanawiać się jak przenieść tutaj meble?
- Mam znajomego, który mógłby przywieść mi łóżko i szafę.
- No to dzwoń! Nie mamy czasu!
Francesca po chwili dzwoni i rozmawia ze znajomym, który dysponuje samochodem, do przewożenia mebli.
- No to dzięki. Mieszkanie jest otwarte. - przekazuje mu informacje i podaje adres gdzie ma przywieść meble.
Po 15 minutach ktoś puka do drzwi. Francesca podchodzi i otwiera z uśmiechem. W progu stoi wysoki brunet. Chłopak ma na sobie krótkie spodenki i bluzkę bez rękawów. Wita się z Fran, a po chwili podchodzi do mnie i się przedstawia.
- Hej, jestem Thomas.
- Violetta, miło mi.
- Wnosić meble? - pyta z uśmiechem.
- Tak jasne, śmiało. - odpowiadam.
Co kilka minut do pokoju wchodziło trzech chłopaków, którzy wnosili łóżko i szafę Fran. Nie wiem czy to szczęście, czy przypadek ale jej meble są również białe, więc nie będziemy mieć problemu z dopasowaniem koloru mebli do pokoju. Jej szafa jest mniejsza. O wiele mniejsza. Zabieram moje buty, tym samym dając miejsce na szafę. Łóżko postawiłyśmy obok mojego, że widzimy się idealnie. Dziękujemy Thomasowi za pomoc i żegnamy się. Chwilę po tym Francesca zaczyna piszczeć ze szczęścia a ja razem z nią. Siadamy na kanapie i zastanawiamy się, gdzie postawić wszystkie moje buty. Po krótkiej chwili zdecydowałyśmy, że będą stać obok kanapy. Kosmetyki Fran pomieszałyśmy z moimi. Będziemy się nimi po prostu dzielić. Nie zaglądałam do jej szafy. Nie mam tak naprawdę po co. Resztę dnia spędzamy na plotkowaniu, oglądaniu filmów i dalszym poznawaniem się nawzajem. Ok. godziny 21:30 kładziemy się spać, bo jesteśmy obie wyczerpane. Przez jakieś 15 minut śmiałyśmy się jeszcze w ciemności, nie wiadomo z czego. Ona się śmiała, więc ja razem z nią i tak na zmianę. Cieszę się, że mam kogoś z kim będę dzielić pokój, tym bardziej, że Fran jest bardzo kochana. Po fazie śmiechu obydwie zasypiamy.

***

Budzik w moim telefonie budzi nas jak zwykle o 6:30. Najchętniej to bym wyrzuciła telefon przez okno. Ale szkoda mi samego telefonu. Szkoda, że nie można usunąć funkcji budzika. Staczam się niechętnie z łóżka. Podchodzę do Fran i lekko nią potrząsam, aby się obudziła. Po 10 minutach próby ściągnięcia jej z łóżka, już mogę stwierdzić, że rannym ptaszkiem to ona nie jest. Idę do łazienki i zostawiam zaspaną Fran, która próbuje wstać i zostawić w cieplutkim, ogrzanym łóżku kołdrę. Poranny prysznic zawsze stawia mnie na nogi. Wychodzę z kabiny, myję zęby i wracam do pokoju. Widzę, że Francesca szuka w szafie ręcznika i uśmiecha się do mnie sztucznym uśmieszkiem. Wychodzi z pokoju a ja spokojnie mogę się przebrać. Ubieram się w krótkie, białe spodenki i żółtą bluzkę bez rękawów z kołnierzykiem. Do tego para białych trampek. Siadam przy toaletce, kiedy Fran wchodzi do pokoju, odświeżona i w lepszym humorze. Poranny prysznic jej służy. Zaczyna się przebierać a ja malować. Maluję się jak zawsze. Fran ma na sobie granatową sukienkę do kolan na ramiączka, w koronkę i cienki jasnobrązowy, ozdobny pasek. Wygląda uroczo. Do tego zakłada czarne baleriny i opaskę na włosy. Maluje się, a ja w tym czasie zbieram wszystkie potrzebne zeszyty. Czekam na nią, w tym czasie kiedy skończyła się malować i zabiera zeszyty do torebki. Wychodzimy i zamykamy pokój. Musi sobie dorobić klucz. Przecież nie będzie czekać na mnie cały czas żeby do pokoju wejść. Idziemy na uczelnię i rozmawiamy o lekcji z profesorem Stone. Po 5 minutach jesteśmy na miejscu i udajemy się do klasy. Witamy się z wszystkimi i opowiadamy, że teraz Francesca mieszka ze mną. Dzień mija nam nieubłaganie szybko. Tak samo jest z pozostałymi dniami, które spędzamy na uczeniu się i gadaniu po nocach na przeróżne tematy.

~ jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz ~

4 komentarze:

  1. Pierwsza! Lecę czytać! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju super! Cieszę się, że razem mieszkają ♥

      Usuń
  2. Wow ciekawy zwrot akcji 😲 niespodziewalam sie 😲 ale pewnie teraz cos sie wydarzy takkiego omg 😂

    OdpowiedzUsuń