Idę najszybciej jak się da. Cały czas w głowie mam słowa Leóna, kiedy mi groził, że pobije jeszcze raz Thomasa i że mam się do niego nie zbliżać. Nie przejęłam się tym zbytnio, chociaż po Leónie mogę spodziewać się teraz wszystkiego. Jest na tyle bezczelny, że nawet nie jest mu przykro przez to co zrobił. Odwracam się ale Leóna już tam nie ma. Kieruję się w stronę przystanku autobusowego i wyjmuję telefon. Wybieram numer Maxiego. Chłopak po kilku sygnałach odbiera.
- Halo? - słyszę z drugiej strony słuchawki głos chłopaka.
- Hej Maxi. Słuchaj mam pytanie. - poprawiam kurtkę i ogarniam włosy, które są całe roztrzepane przez wiatr.
- Wal śmiało.
- Możesz podać mi adres Diego? - pytam niższym tonem.
- A po co Ci? - Maxiego najwyraźniej zaciekawiło moje pytanie.
- Muszę z nim natychmiast porozmawiać. To bardzo ważne.
- Okej. Tylko mu nie mów, że to ja Ci go podałem. Nie lubi jak ktoś do niego przyjeżdża i zna jego adres.
- Okej.
Maxi podaje mi adres Diego, a ja go szybko zapisuję na ręce, ponieważ nie mogłam w torbie znaleźć kartki. Starsza pani, która stoi obok mnie przygląda mi się bardzo uważnie. Próbuję ją ignorować ale nie wychodzi mi to zbytnio. Kiedy kończę rozmowę zerkam na niską, starszą panią, która przy mnie, kiedy jestem w moich botkach, wygląda jak dziecko - jest taka niska. Nie odzywam się tylko wybieram numer i zamawiam taksówkę. Stoję około 5 minut, aż w końcu taksówka zatrzymuje się obok parkingu. Szybko wsiadam do auta i podaje kierowcy adres.
Na miejscu jestem już po 10 minutach. Płacę kierowcy i wchodzę do ładnego biało-niebieskiego, nowczesnego bloku. Wchodzę na drugie piętro i staję przed mieszkaniem numer 4. Niepewnie pukam do drzwi i czekam, aż ktoś otworzy. Po chwilicw prog pojawia się Diego. Jest najwyraźniej zaskoczony moją obecnością, w sumie ja tak samo. Ubrany jest w szare dresy i bordową koszulkę. Wygląda jakby dopiero wstał.
- Hej. - w końcu się odzywam.
- Hej. - Diego mówi tak jakby nie mógł uwierzyć, że to ja tutaj naprawdę przed nim stoję.
- Mogę wejść?
- Tak, tak. Pewnie, wchodź. Zapraszam. - Diego się rusza i przepuszcza mnie w drzwiach.
Wchodzę do środka i od razu zastaję cały stół w pustych puszkach po piwie. Normalnie już dawno bym to sprzątała, ale nie mogę zapomnieć, że nie jestem u siebie i muszę się troszeczkę ogarnąć. Zdejmuję mokre buty i zdejmuję kurtkę, którą Diego powiesił na małym haczyku na ścianie.
- Chodźmy może do salonu. - proponuje Diego, na co przytakuję.
Podążam za chłopakiem, który cały czas się rozgląda na boki. Wchodzę do pokoju gościnnego, który zapiera dech w piersiach. Ściany są białe i wydają się być matowe, lekko srebrne. Jedna ściana jest w szarej tapecie w piękne wzory. Wisi na niej telewizor plazmowy. Podłoga jest biała, a na niej leży piękny kremowy, puszysty dywan. Na środku przed telewizorem stoi biała kanapa, a obok niej dwa fotele. Przy kanapie znajduje się również szklany stolik. Ma piękne, długie, przezroczyste zasłony, które sięgają aż do samej podłogi. Pokój jest przepiękny. Nowocześnie i pomysłowo urządzony. Nie mogę się pi prostu napatrzeć.
- Siadaj. - odzywa się Diego i wskazuje ręką na kanapę.
- Dziękuję. - uśmiecham się lekko i zajmuję miejsce na wygodnej, dużej kanapie.
Diego robi to samo, tylko że siedzi w fotelu. Przygląda mi się, co jest bardzo stresujące, ponieważ ostatnio traktowałam go okropnie.
- Chcę Cię przprosić. - w końcu wyrzucam to z siebie.
- Za co? - czy on żartuje?
Nasze ostatnie spotkania to były same kłótnie.
- Za wszystko. Przepraszam, że źle Cię traktowałam. - czuję gulę formującą się w gardle, ponieważ boję się reakcji Diego.
- Przyszłaś tutaj sama z siebie?
- Nie... Dowiedziałam się, że to ktoś inny pobił Thomasa. - z nerwów bawię się palcami.
- Wiadomo kto? - pyta mnie Diego, na co ja postanawiam udawać głupią.
- Nie. Ale kamery zarejestrowały postać z długimi włosami. Podejrzewają, że to jakiś mężczyzna z długimi włosami. - co sekundę wypuszczam z siebie nowe, gorsze kłamstwo.
Nie wiem czy mi uwierzył, ale mam wielką nadzieję, że tak.
- Aha. Violetta słuchaj, jeśli chodzi o tą sprawę z tobą, okupiem i.
- Jest okej. Było, minęło. - przerywam mu i próbuję się ładnie uśmiechnąć.
- Przepraszam jeszcze raz.
- To chyba ja powinnam Cię przeprosić za to jak Cię traktowałam. - spuszczam wzrok.
Diego wstaje z fotela i kuca przede mną. Unosi mój podbródek i patrzy mi się prosto w oczy. Zbliża się do mnie powoli, a ja niekontrolowanie zamykam oczy. Diego składa delikatny pocałunek na moim policzku. Otwieram oczy i ponownie nawiązujemy kontakt wzrokowy. Diego szeroko się uśmiecha, więc ja też to robię. Siedzimy tak jakąś chwilę, po czym chłopak siada obok mnie.
- Chcesz coś do picia? - proponuje i wstaje z kanapy.
- Sok, jeśli masz. - odpowiadam głośniej, ponieważ Diego wszedł do kuchni i może mnie nie usłyszeć.
***
- Naprawdę nie musiałeś mnie odwozić. Zamówiłabym taksówkę.
- Wolałem mieć ten zaszczyt i Cię odwieźć. - Diego szeroko się uśmiecha i wysiada z samochodu.
Po chwili jest już po mojej stronie. Otwiera mi drzwi i pomaga wysiąść. Dziękuję mu i podchodzę do drzwi.
- Jeszcze raz dziękuję.
- Jeszcze raz powtarzam. To był zaszczyt. - Diego puszcza mi oczko, na co ja zaczynam chichotać. - No dobra, to leć.
- Okej. Dzięki za wszystko. - przytulam się do chłopaka.
Kiedy Diego jest już przy samochodzie, jeszcze raz się żegnam i wchodzę do środka. Otwieram drzwi i delikatnie je zamykam. W pokoju jest ciemno. Postanawiam przemknąć się do mojego łóżka po ciemku u zapalić lampki na ścianie. Powoli próbuję znaleźć moje łóżko.
- Można wiedzieć gdzie byłaś? - odzywa się znajomy mi głos, na co aż podskakuję i wydaję z siebie cichy pisk.
W pokoju robi się jasno przez włączoną lampkę. Zauważam siedzącą Fran na łóżku z książką na kolanach.
- Matko! Francesca! - wykrzykuję i dotykam dłonią czoło.
Zamykam oczy i próbuję uspokoić oddech.
- Co?
- Wystraszyłaś mnie! - karcę ją.
- Odpowiesz mi? - unosi brew.
- Byłam u Diego. - zdejmuję buty i kurtkę.
- Po co?
- Nie ważne. Opowiem Ci jutro. - odstawiam buty i siadam przy biurku.
- Dlaczego czytasz książkę w ciemności? - zerkam na Fran.
- Usłyszałam, że drzwi się otwierają więc wyłączyłam lampkę i chciałam Cię nastraszyć. Udało się! - piszczy z zachwytu Fran.
- Taaa. - wywracam oczami.
Wychodzę do łazienki i biorę szybki prysznic. Kiedy wracam odświeżona do pokoju Francesca już śpi z otwartą książką na twarzy. Śmieję się cicho i delikatnie zabieram jej książkę, którą odkładam na kanapę. Wskakuję do łóżka i otulam się kołdrą.
U Diego siedziałam prawie do 23. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy, oglądaliśmy tandetną komedię. Diego powiedział, że pogrzeby są weselsze niż ten film. Zgodziłam się z nim oczwiście. Wcinaliśmy popcorn, graliśmy w różne gry. Graliśmy też w kalambury, ale szybko skończyliśmy, ponieważ Diego nie umiał zgadnąć słowa kwiat, wkurzył się i ogłosił swój własny strajk, że nie będzie dłużej grał. Wieczorem w telewizji leciał horror od 12 lat. Był bardzo interesujący. Na tyle, że Diego usnął po kilku minutach, a ja wkładałam mu żelki pod bluzkę. Nie rozmawialiśmy o tym co było. Pominęliśmy temat o jego uczuciach do mnie i bardzo się z tego cieszę. Cieszę się, że naprawiamy nasze relacje, ale nadal nie mogę się pogodzić z tym co zrobił León. Jak on mógł pobić Thomasa? Śledził mnie, podsłuchiwał, udawał, że nic nie wie. Zachowywał się normalnie, a cały czas wciskał mi kit. Dlaczego to spotyka akurat mnie? Głośno wzdycham i próbuję zasnąć.
***
Budzi mnie znienawidzony przeze mnie budzik. Jest godzina 6:30. Ku mojemu zdziwieniu Fran sama wstała. Podchodzę do szafy i zakładam na siebie czarne jeansy, liliowy sweter, a pod to biała bluzka z kołnierzykiem, który idealnie wystaje spod swetra i nadaje uroku. Zamieniam się z Francescą i teraz ja siedzę przy toaletce. Maluję się tak jak zazwyczaj. Usta podkreślam jasnoróżową szminką. Włosy zostawiam rozpuszczone. Pakuję potrzebne zeszyty i rzeczy, które mogą się przydać.
Nie sądzę, żeby trzy rodzaje perfum mogły Ci się przydać.
Dopowiada mi moja podświadomość.
Kiedy jesteśmy gotowe, wychodzimy z akademika i idziemy na uczelnię. Kiedy jesteśmy już pod klasą dowiadujemy się, że odwołali nam dwie godziny zajęć z profesorem Stone. Z tego powodu wspólnie postanowiłyśmy, że przejdziemy się do kawiarni. Szybkim krokiem idziemy w stronę Mercado, a Francesca dzwoni do Thomasa. Słyszę tylko urywki rozmowy, ponieważ zostałam lekko w tyle. Francesca chowa telefon, oznajmia mi, że Thomas przyjedzie za pięć minut i do nas dołączy. Rzucam tylko szybkie "okej" i dalej idziemy w ciszy. Wchodzimy do kawiarnii i zajmujemy miejca przy stoliku przy oknie, ponieważ nasze ulubione kanapy są zajęte. Wybrałyśmy stolik czteroosobowy. Rozmawiamy o geometrii i o moim wczorajszym dniu spędzonym u Diego w jego mieszkaniu. Oczywiście nic nie wspomniałam o Leónie, moich przeprosinach. Wymyśliłam, że przemyślałam to wszystko i stwierdziłam, że nie powinnam go obwiniać, bo nie znam sprawcy. Nikt go nie zna tak naprawdę oprócz mnie. Zamówiłam kawę rozpuszczalną, a Fran kakao. Po około 15 minutach Thomas wchodzi do pomieszczenia i zajmuje miejsce obok mnie. Witam się z nim i go przytulam. Z jego twarzą jest już dobrze. Zostały jeszcze małe zadrapania i siniaki, ale powinno wszystko zniknąć za dwa-trzy dni. Chętnie powiedziałabym mu kto go tak załatwił, ale coś w środku powstrzymuje mnie przed wydaniem Leóna. Thomas zamawia sobie ciacho i kawę, a mi i Fran postawił szarlotkę z lodami. Uwielbiam szarlotkę z lodami. Mogłabym to jeść godzinami. Po prawie dwóch godzinach spędzonych w kawiarni, Thomas podwiózł nas na uczelnię. Wysiadamy z auta i dziękujemy Thomasowi za podwózkę. Kiedy się żegnamy, zauważam Leóna, który się nam przygląda, a dokładniej, przygląda się mi i Thomasowi. Ponownie kieruję wzrok na chłopaka. Thomas mnie przytula i całuje w policzek, a ja robię to samo. Po chwili uświadamiam sobie, że to wszystko widział León. Kiedy zerkam w bok, aby sprawdzić co robi, on jest już prawie przy nas. W jego oczach widzę mrok. Staje przy nas i patrzy się na Thomasa.
- Musimy pogadać. - w końcu się odzywa i wiem, że kieruje te słowa do mnie.
- My nie mamy o czym rozmawiać. - odwracam się żeby odejść, ale León łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie.
- Powiedziałem coś. - patrzy się na mnie uważnie, a jego oczy robią się coraz bardziej ciemniejsze.
Boję się go.
Całej sytuacji przygląda się Thomas i Francesca.
- Puść ją. - odzywa się Thomas, a mi w środku wszystko zaczyna się skręcać z nerwów.
- Wypierdalaj. - fuka León i zbliża się do Thomasa.
- Puść ją bo zadzwonię na policję. - Thomas spokojnie odpowiada.
Uścisk Leóna staje się coraz mocniejszy. Ale po chwili puszcza mnie i staje niebezpiecznie blisko Thomasa. Jestem cała zdenerwowana i spocona, bo boję co tutaj się może zaraz wydarzyć. León zaciska pięści, a ja przygotowuję się do przerwania całej tej sytuacji. Jednak chłopak odpuszcza i odchodzi, rzucając mi na końcu mordercze spojrzenie. Obserwujemy oddalającego się Leóna.
- Wszystko w porządku? - pyta mnie Thomas.
- Tak. - kiwam głową.
- Czego chciał? - Francesca dotyka mojego ramienia.
- Nie mam pojęcia. - wzruszam ramionami.
Wchodzimy do środka, a Thomas nas odprowadza. Żegnamy się z nim i zaczynamy zmieniać buty. Schodzi nam się dość długo, ale wyrabiamy się przed dzwonkiem. Kiedy mamy wejść do windy słyszymy nawoływanie.
- Zaczekajcie! - Thomas biegnie w naszą stronę.
Staje przy nas zdyszany i próbuje złapać oddech.
- Co jest? - Fran poprawia włosy i czeka na odpowiedź.
- Chodźcie, coś wam pokażę.
Zerkamy na siebie z Fran i ruszamy za chłopakiem. Wychodzimy w trampkach na śnieg, bez kurtek. Zatrzymujemy się przy samochodzie Thomasa. Kiedy podchodzę bliżej zauważam to o co chodziło chłopakowi. Szyba z przodu i od strony kierowcy jest wybita. Maska jest wgnieciona, a na lewym boku jest ogromna rysa. Wygląda to okropnie. Francesca zaczyna rozmawiać z Thomasem na temat zniszczeń i sprawcy, a ja modlę się żeby to nie był León. Miał motyw. Zobaczył mnie z nim i się wkurzył. Jeszcze Thomas mu się postawił, więc sama nie wiem. Fran z Thomasem oglądają samochód z tyłu i zauważają kolejne rysy, ale o wiele mniejsze. Kiedy oni są za samochodem, moją uwagę przyciąga biała kartka na siedzeniu kierowcy. Szybko ją wyjmuję i zaczynam czytać.
Następnym razem urządzę Cię gorzej niż tego złoma
Od razu gniotę kartkę i chowam do torby. Rozglądam się czy przypadkiem Thomas lub Franesca tego nie widzieli. To León. Nie wierzę, że się do tego posunął. Co on sobie myśli?! Że teraz za każdym razem jak mnie zobaczy z Thomasem, będzie niszczył jego rzeczy lub będzie na niego napadał?! Co on w ogóle ma do tego, że zadaję się z Thomasem?! Odbiło mu? Muszę go znaleźć i to wyjaśnić raz na zawsze. Nie będzie straszył ludzi, niszczył ich rzeczy i na nich napadał. Przynajmniej nie wtedy kiedy ja jestem w pobliżu. Jeśli nic do niego nie dotrze, zgłoszę jego śledzenie, grożenie i napaść na policję.
~ Jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz ~
Czekałam na niego ❤️ Może Dieletta?
OdpowiedzUsuńMegaaa dołączam sie.do Lodo Love moze.dieletra? A moze.maxleetta? Xd
OdpowiedzUsuńCudo
Prosze.o nextaa
Kc <3
Leon jest troche zagubiony ; / wydaje mi sie, ze on sie w Violettcie zakochal. Pisz dalej tak jak piszesz ! ,<3
OdpowiedzUsuńJa jestem za tym, zeby Viola byla z Leonem ;*,
OdpowiedzUsuńPrzybyłam, zobaczyłam i się wkręciłam:)
OdpowiedzUsuńWszyscy piszą jaki chcą parring, ja się zdam na Ciebie.
Ta decyzja jest za trudna, żeby podjąć ją samemu...ciekawe zadanie przed Tobą.
Lubię tę otoczkę. Niby Leon leje na Violkę, potem bije jej znajomych, Diego to...Diego;P
Na pewno będę zaglądać częściej.
Wielki szacun zarówno dla poprzedniej autorki, jak i dla świeżaka.
Zapraszam do siebie
-----> soplease-leonetta.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa jak i również w imieniu poprzedniej autorki. Xx
UsuńZachęcam do dalszego komentowania i czytania ff ♥
Na pewno zajrzę do ciebie. :)
Pozdrawiam xx
Czytam od 1. Rozdziału.
OdpowiedzUsuńCo do NOWEJ autorki, to piszesz równie dobrze :)
~Negatyvna